Bardzo często słyszę pytania od osób, które tkwią w nieszczęśliwej relacji: „dlaczego tak trudno mi odejść? Jest mi źle, ale im dłużej tkwię w tym związku, tym trudniej jest mi go zakończyć”.
Im dłużej, tym trudniej odejść
Psychologia wyjaśnia, iż za to zjawisko odpowiedzialny jest mechanizm zwany „samo podtrzymującym charakterem zaangażowania” ( Bogdan Wojciszke).Z naszego doświadczenia wiemy doskonale, że jeśli zaczniemy się w coś angażować, to wycofanie się z tego działania może okazać się trudniejsze, niż myślimy. Marketing skutecznie wykorzystuję ten psychologiczny aspekt zaangażowania powodując, iż inwestujemy swój czas, pieniądze lub absorbujemy naszą uwagę na „produkcie” przez co trudniej jest po prostu wycofać się z deklaracji i podjętych działań. Dzieje się tak bez względu na to, jaki efekt przynoszą podjęte przez nas kroki – pozytywny czy negatywny.
Swoboda wyboru i pozorne poczucie kontroli
Kiedy zaczynamy angażować się w relację z drugim człowiekiem, podświadomie szukamy uzasadnienia naszej decyzji. Możemy zmieniać swój sposób widzenia na daną sytuację, uważając ją za nieuchronną. Możemy też zmienić postrzeganie siebie samego, próbując sabotować wyższe aspiracje („na nic innego nie zasługuję”) lub przyjmując rolę męczennika i niejako bohatera w służbie związku.
Badania naukowe prowadzone przez amerykańskich psychologów dowodzą, że tego rodzaju mechanizmy zostają uruchomione w chwili spełnienia istotnego warunku, mianowicie swobody wyboru (Cooper, Tyler i Sears, Comer i Laird). Czy możemy jednak mówić o swobodzie decydowania w związku, w którym partnerzy czują się nieszczęśliwi, cierpią lub spotykają się z różnorodnymi naciskami z zewnątrz ( wspólne mieszkanie, dzieci, zasady moralne). Okazuje się, że często żyjemy w przekonaniu, iż kontrolujemy sytuację. W związkach, w których pojawia się przemoc, alkoholizm, zdrada albo po prostu czujemy się zepchnięci na dalszy plan lub przejawy przemocy są znacznie subtelniejsze, cieszymy się niemalże najmniejszą przestrzenią decydowania, myląc ją z rzeczywistym wpływem na bieg zdarzeń. Przyjmujemy zatem strategię przekonywania siebie, ze inwestycja, której dokonaliśmy jest dobrze ukierunkowana lub utwierdzamy się w przekonaniu, że życie, które wiedziemy jest tym, na co zasługujemy.
Wycofanie się jest przykre
Inną kwestią jest fakt, iż każda inwestycja w związek, podnosi jego wartość w naszych oczach i trudniej nam pogodzić się ze stratą tego, co zaangażowaliśmy. Wszelkie dobra, czas, nasza obecność, pieniądze, uwagę, wysiłek – nie są do odzyskania. Inwestowanie siebie jest dla nas przyjemne i wartościowe samo w sobie dopóki związek dostarcza nam satysfakcji. W chwili, kiedy w zamian za to, co dajemy otrzymujemy przykrość, nie chcemy inwestować więcej. Niemniej jednak pozostajemy w relacji ponieważ wycofanie się z niej jest dużo bardziej przykre, bolesne i nieprzyjemne.
Gdzie jestem ja, a gdzie związek? Poczucie pomieszania
Inną z przyczyn pozostawania w toksycznym związku jest nieuchronny proces włączania własnego „ja” w relację i czynienia z niej części naszej własnej tożsamości. Relacja z bliską, ukochaną osobą jest niejako przedłużeniem nas (Bogdan Wojciszke) – bez względu na jakość naszego związku, często traktujemy naszego partnera, jak samego siebie, liczymy się z pragnieniami partnera, a im dłużej jesteśmy razem i im więcej nas łączy, tym to poczucie „pomieszania” staje się silniejsze.
Rozdarty możesz żyć latami
Ludzie potrafią żyć rozdarci długimi latami, a nawet całe życie zastanawiać się, czy związek, w którym żyją, jest tym, w czym pragną żyć. Nie chodzi o to, aby rozpatrywać relację w kontekście inwestycji, zysków i strat, choć jest to po części nieuchronne. O ile milej i lepiej byłoby przeżyć życie w pełni, bez balastu niepewności, wątpliwości i poczucia permanentnej straty. Coaching indywidualny i coaching dla par to rozwiązanie służące spojrzeniu na siebie i swoją relację z innej, być może nowej perspektywy. To droga do osiągania wspólnych celów z możliwością pozostawania w stu procentach w zgodzie z sobą samym. To praca nad ciągłym budowaniem jakości bycia razem, przynosząca satysfakcję obojgu i siłę do pokonywania trudności. To także szansa na to, aby odpowiedzieć sobie, czy chcę trwać w relacji, która dotychczas nie dawała mi satysfakcji, czy raczej chcę podjąć działania do zbudowania nowego, innego życia.