Ewa miała poczucie, że każdy dzień w jej związku miał polegać na udowadnianiu swojej wartości. Jej partner mówił jej co ma gotować na obiad, co ma ubierać, w jakich kolorach jej do twarzy, ile centymetrów szpilek powinna nosić. To partner Ewy decydował o tym, jaki styl będzie dla niej najlepszy. Nagradzał Ewę pochwałami gdy ugotowała dobry obiad i wyśmiewał, kiedy przypaliła jego ulubiony stek z karkówki. Kiedy próbowała usiąść chociaż na chwilę, Mariusz – partner Ewy nagle stawał się głodny albo uznawał, ze trzeba poprasować ubrania. Ewa i Mariusz stworzyli związek, który sprawiał wrażenie stonowanej, spokojnej relacji. Para żyjąca na wysokim poziomie, zawsze ubrana w markowe ciuchy, staranna. Mariusz był gadżeciarzem i lubił techniczne nowinki. Ewie kupował co najwyżej rzeczy praktyczne – sam wybierał jej tusz do rzęs, cienie do powiek, ubrania czy buty. Tak, to marzenie wielu kobiet. Mężczyzna chodzi z Tobą do sklepu, kupuje Ci ubrania, kosmetyki z najwyższej półki. Jednocześnie ten sam mężczyzna kiedy masz 38 stopni gorączki chce abyś w tych pięknych ubraniach i makijażu gotowała u obiad i sprzątała. W ostateczności może pójść do restauracji sobie coś zjeść. Ale Ty nie masz prawa się położyć. Przecież tak pięknie wyglądasz. Powinnaś się cieszyć. Zwłaszcza, że zadbał również o paznokcie – w kolorze dokładnie takim, jak lubi i żadnych cyrkonii! I włosy – długie blond. Żadnych innych. Mówi wprost, ze nie lubi brunetek. Co najwyżej brunetki toleruje. Ewa jest najszczęśliwsza kiedy Mariusz sam z siebie poprosi ją, aby położyła się obok niego na kanapie podczas popołudniowej drzemki. Zwykle wtedy sprząta jeszcze po obiedzie. Ale tym razem Mariusz ma ochotę się przytulić. Więc wyjątkowo może wszystko zostawić i ma przyjść. To jest wspaniała chwila: „Musi mnie kochać. Po prostu przytula się do mnie. Lubi moje towarzystwo” – myśli sobie Ewa.
Kiedy Mariusz wyjeżdża w delegację obowiązkowo dzwoni każdego ranka kilka minut po godzinie siódmej. Nawet gdy Ewa ma wolny dzień – nie śpi. Bo Mariusz zadzwoni. Nie może przecież pomyśleć, że się obija. Zwłaszcza, że mieszka u niego. To nie hotel, nie wakacje. Ewa ma obowiązek dbać o dom. Zwykle Mariusz dzwoni też wieczorem, ale jeśli Ewa akurat nie zdąży odebrać telefonu-trudno. Jej problem. Mariusz dzwonił, próbował. Ewa rzadko dzwoni do swojego partnera. Mogłoby to być przez niego odebrane jako nachalność. Ewa ma przecież siedzieć sobie w domu i robić „swoje”. Mariusz zaś jest w delegacji i ma swoje sprawy. Nie może też się zdarzyć, że z jakichś przyczyn po jego powrocie z delegacji nie czekałaby w pięknie wysprzątanym domu, z ulubioną kolacją, w sukience, którą kupił i makijażu, który lubi. I koniecznie w rozpuszczonych włosach. Przecież miała czas, aby to wszystko przygotować. Gdyby coś było nie tak – byłby to wyraźny znak, że Ewa się nie wyrabia. Że po prostu nie radzi sobie. Dlatego niekiedy Ewa zawczasu zaczyna się tłumaczyć. Co spotyka się z sarkazmem, czarnym humorem, stwierdzeniem, które boli. Jednak Ewa zawsze ma klasę. Gdyby tuż po przyjeździe Mariusza z delegacji okazała słabość – najbliższe dni były dość nieprzyjemne. Musiałaby to odpracowywać, ze jest „nadwrażliwa”, ‘że nie na się na żartach”, że „wszystko bierze na poważnie”. A to przecież taki żart był tylko. Jeśli sukienka jest nie taka, na jaką Mariusz miała ochotę – Ewa biegnie do sypialni i przebiera się. Poprawia włosy i wraca z uśmiechem na ustach do Mariusza. Cóż, ze on dziś nie jest w humorze. Może poprawi mu nastrój jakimiś seksualnymi akrobacjami? Tylko, aby nie przesadziła. Bo jeśli podejdzie do sexu zbyt „przedmiotowo” zrazi tym do siebie Mariusza, a ten może uznać, iż w tej sytuacji to on „nie może”. Mogła zachowywać się jak należy. A teraz? Trudno, że czekała na Mariusza kilka dni. Poczeka sobie jeszcze trochę. Mariusz włączy sobie wieczorem film i sobie poradzi sam. Nie potrzebuje Ewy. No, może czasami, gdy akurat ma ochotę. Gdy Mariusz ma ochotę to nic nie stoi na przeszkodzie aby się przytulać, aby się kochać. Czasami nawet tak spojrzy na Ewę i powie: ‘Wiesz, nawet ładnie dziś wyglądasz. To chyba ten nowy tusz do rzęs”.
Ewa karmi się takimi słowami jak okruchami chleba rzuconymi psu pod stołem. Pragnie ich, jak wody, jak tlenu. Ciągle na nie czeka. Jest w stanie dużo znieść, aby otrzymać kilka miłych słów. Aby przez chwilę poczuć się niezastąpioną, wyjątkową, jedyną. Poza tymi pojedynczymi momentami, w których Ewa czuje się kochana i wartościowa – zrobi dosłownie wszystko, aby myśleć, że będąc kobietą spełniającą wszystkie prośby Mariusza, gotując mu będąc chora, ubierając to, co chce, malując się tak, jak on chce, pachnąc jak on chce – zaskarbi sobie jego przychylność. Że będzie kochana, że będzie dla Mariusza „kimś”. Ewa oszukuje się każdego dnia wmawiając sobie, że każda kobieta chciałaby mieć takiego mężczyznę, który chodzi z nią godzinami po galeriach, kupuje perfumy, kosmetyki, ciuchy, buty. Czy to ważne, że ze wszystkim jest sama? Przecież to wspaniała cecha kobiety, partnerki doskonałej- niewiele kobiet potrafi w taki sposób zadbać o mężczyznę. Tak bardzo dbać, ze da sobie odciąć rękę dla „miłości”.
Ewa nie jest jedyną kobietą na świecie, która tak desperacko decyduje się oddawać swoje poczucie wartości w czyjeś ręce. Nie jest jedyną kobietą pragnącą dowartościowania ze strony mężczyzny, czekającą na jego gest czułości, miłości, przytulenie. Zwykle nie jedyną, która godzi się nie mówić i nie słyszeć słowa „kocham”. Przecież prezenty, kosmetyki i ubrania powinny być najwspanialszym wyrazem miłości. W dodatku nie doświadcza przemocy czy „złego traktowania”. Powinna czuć się szczęśliwa. Ale tak nie jest.
Często takie kobiety, jak Ewa przed związaniem się z mężczyzną takim, jak Mariusz są majętne, samowystarczalne, zdecydowane, pewne siebie, swojego piękna i swojej wartości. To nawet ujmuje mężczyznę, który zakochuje się w tej niepowtarzalnej aurze niezależności, własnego stylu, zdania i sposobu życia. W pewnym momencie jednak to, co tak bardzo wyróżniało Ewę, zostaje stopniowo tłamszone, zgaszone. Mężczyzna sam zniszczył osobowość, która go pociągała. Skutecznie gasi pewne przebłyski niezależnego myślenia i działania, a nawet wspomnienia o nim („Wyrzuć te rzeczy, które nosiłaś zanim kupiłem Ci porządne ubrania. Już Ci się nie przydadzą. Łachmany jakieś”). Robi to, bo to przyćmiewa jego ledwo tlący się blask, rozpalany siłą dominacji zamiast prawdziwej miłości i troski. Zachowuje przy tym pozorną równowagę bo od czasu do czasu pozwala Ewie na drobne przejawy własnego myślenia i inicjatywy oszczędzając słów aroganckiej krytyki i czarnego humoru („Ty nigdy nie dorośniesz. Masz mózg jak mrówka. Lepiej nie myśl bo to Ci szkodzi”).
Czy masz niekiedy wrażenie, że wiążąc się z mężczyzną, który obdarza nas czułością, troską, ciepłem i zrozumieniem, czujemy się jak w raju? Każda randka to wspaniała niespodzianka- kwiaty, czekoladki, romantyczne kolacje i spacery w blasku księżyca. Intymne zbliżenia dają nam poczucie bezpieczeństwa, poczucie wartości, własnej seksualności, spełnienia. Długo potem, a może przez całą noc wtulamy się w silne ramiona naszego mężczyzny, który całuje nas od czasy do czasu w czoło zapewniając nas o swojej miłości. Czujemy się szczęśliwe, kochane. Czas niejako zatrzymuje się na tych pięknych chwilach.
Co się jednak dzieje, kiedy partner „wypędza” nas z tego raju? Przestaje do nas mówić tak czule. Nie kupuje kwiatów i wyszukanych prezencików, Nie zabiera na niespodziewane przejażdżki i nie gotuje dla nas wyszukanych potraw? Czasami partner postanawia nas opuścić zostawiając nas. Z jego odejściem więdną wszystkie kwiaty naszego raju. Czujemy się opuszczone, samotne, porzucone. Odczuwamy tak obłędną pustkę, smutek, brak, jak gdyby ktoś odciął nam rękę. Trudno jest nam się nauczyć żyć na nowo – bez ręki. Daliśmy sobie tę rękę uciąć ponieważ daliśmy partnerowi klucz do naszego raju. Pokazaliśmy partnerowi, że jesteśmy w stanie dać odciąć sobie rękę albo dwie, aby tylko zatrzymać ten raj dla siebie. Aby tylko czuć się kochanym zaopiekowanym, ochronionym miłością, obdarzonym czułością.
Nieważne jak „silni” byliśmy przed wejściem do raju- dyrektorzy, macho, kobiety na najwyższych stanowiskach, z wielkimi posiadłościami, z silnymi charakterami, osobowościami – wchodząc do raju i oddając partnerowi klucz, oddaliśmy kontrolę nad naszym poczuciem szczęścia, ale także bólu. Bólu wynikającego z braku miłości. Pozwoliliśmy partnerowi zarządzić naszą przestrzenią, którą powinniśmy wypełnić sami. Partner darzył nas miłością zapełniając to pragnienie, lecz odchodząc lub mniej angażując się w relację odczuwamy dotkliwy ból, pustkę, cierpienie, a czasami panikę.
Klucz do raju oddają osoby z deficytem bezwarunkowej miłości. Osoby, które dotychczas kochane były „za coś”: za to, jak wyglądają, jakie mają oceny, jakie mają stanowisko, ile mają pieniędzy, czy sa miłe, czy są ładne, czy odpowiednio dobrze gotują, zajmują się domem lub należycie spełniają czyjeś oczekiwania. Osoby, które obdarowywane były uwagą, przytulane, słyszały miłe słowa tylko wtedy, kiedy spełniły określone warunki.
Kochają bezwarunkowo rodzice, którzy sami wypełniają swoją przestrzeń miłości, nie oczekując, ze wypełni ją dziecko lub partner. Bezwarunkowa miłość nie oczekuje niczego w zamian, daje prawo do indywidualności, odrębności, jest nacechowana szacunkiem. Brak takiej miłości to ciągłe wołanie o akceptację, o wypełnienie wewnętrznej pustki, o zaleczenie bólu i lęku przed samotnością. To tak silne pragnienie, że potrafimy pozwolić sobie odciąć rękę, aby ratować poczucie, że jesteśmy kochani.
Poradzenie sobie z deficytem bezwarunkowej miłości jest trudne jeśli próbuje się poradzić sobie samemu. Potrzebujemy drugiego człowieka, aby mieć lustro, zrozumienie, podporę. Pomagam poradzić sobie z odzyskiwaniem siły, równowagi, poczucia wartości. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, co przeżywasz, jak to zrozumieć i jak delikatnie zaopiekować się swoimi uczuciami – zapraszam Cię na rozmowę, podczas której pomogę Ci nabrać otuchy, wewnętrznej siły i pokaże Ci jak zadbać o swoje najgłębsze pragnienia szacunku, bliskości, miłości i przestać je tłumić.
Artykuł ten odnosi się zarówno do mężczyzn doświadczających deficytów poczucia własnej wartości, jak i do kobiet. Opisana sytuacja jest rzeczywista. Imiona zostały zmienione.
9 thoughts to “Czy dasz sobie odciąć rękę?”
Doskonale napisane. Poruszasz bardzo trudny temat ale jednocześnie niezwykle ważne. Super 🙂
To ciągłe myślenie o sobie przez pryzmat myśli innej osoby i zadowolenia innej osoby – to śmiertelnie męczące. Co teraz myśli, czy jest zły, czy zrobiłam wszystko dobrze?
To smutne ale znam takie kobiety, dla mnie taka sytuacja jest nie do przyjęcia, jednak wiem, że osoby będące w takim związku często nie potrafią same tego przerwać. To bardzo trudny temat
Bardzo ważny temat, wydaje mi się, że jednak wciąż o wiele bardziej aktualny wśród kobiet niż mężczyzn. Niestety…
Wpis poruszający wazny temat, bardzo wartościowy wpis. Pozdrawiam ciepło ?
Dla mnie takie relacje są bardzo patologiczne i bardzo mi żal tych wszystkich stłamszonych kobiet. Zrobią wszystko w imię miłości, a gdy znudzą się partnerowi nie widzą żadnego sensu istnienia 🙁
Straszna relacja. Nie wyobrażam sobie takiego życia. Aż trudno uwierzyć, że dla kogoś to może być codzienność.
Jestem tu po raz pierwszy i zastanawiam się jak mogłam wcześniej nie trafić! Bardzo ważny temat!
ten aspekt relacji jest bardzo kruchy, bardzo łatwo można przejść z uczucia do odbierania własnej wartości. Bardzo ciekawie to opisałaś